|
Miałam dziś bardzo dziwny sen.Śniło mi się, że biorę ślub z jakimś kolegą, ale takim malo mi znanym. Miałam piękną białą suknię. Cały czas się zastanawiałam jak to wszystko odkręcić,(bo to miał być najpiękniejszy dzień w moim życiu, a ja nie wiedziałam że robię kompletną glupotę) ale mama wpłaciła do kościoła 300 zł. zaliczki:)Poszliśmy do kościoła, nawet tego swojego męża nie widziałam, choć siedział obok mnie w ławce kościelnej. Chciałam powiedzieć, że nie chcę za nie go wyjść jak mnie ksiądz zapyta, ale nawet nie wyszliśmy na środek kościoła. To była normalna msza, tylko, że my wychodząc z niej byliśmy małżeństwem! potem nawet czytałam na jakiejś kartce jak ten mój mąż ma na imię, bo nie wiedziałam:) Jakoś się tak dziwnie nazywał na s..:)Potem sie okazało że to mój kolega z klasy. pojechaliśmy z tamtąd z rodzicami do 2 kościoła, niby ze strony jego, bo tamten kościół to była moja parafia. I mieliśmy wźiąć 2 ślub! To był taki dziwny biało-czarny kościół i na górze były pokoje gdzie spali moi rodzice, ja, mój brat i ksiądz:) potem pamiętam już jak szłam po takiej drodze, to było niedaleko mojego domu w rzeczywistości, w białej ślubnej sukni i chcialam coś sprawdzić dla koleżanki, ale było 15 po 12, aślub mial być o 13. przypomnialo mi się wówczas, że jest chyba jakiś przesąd o pannie mlodej i gdy tak szlam ta drogą przez kładkę, ludzie zaczęli mi się kłaniać, a ja się uśmiechałam. To było cudowne uczucie wielkiej radości, jakiego chyba nigdy nie doświadczylam! potem znalazłam się w kościele gdzie były moje koleżanki i przyszła moja nauczycielka z gimnazjum. na początku się cieszyla, a potem spytała ile mam lat. odpowiedziałam: 19, a ona:"no to jesteś przegrana". Spytalam :"dlaczego?" i ...wtedy zdzwonil budzik.. |
|
|
|