|
Witam, miałam dzisiaj bardzo dziwny sen, a konkretnie 3 sny następujące po sobie. Pierwszy odgrywał się w górach, była zima wszędzie było śniegu do kolan. Byłam w drewnianym domu, ale nie był to drewniany domek rodem ze świątecznej reklamy. To była kompletna ruina. Okna były powybijane, a w środku szalał wiatr, w dachu były dziury. Najbardziej przeraża mnie to, że przez cały sen szukałam kogokolwiek bo byłam kompletnie sama. Ani żywej duszy. Wyszłam z domu i brnęłam w śniegu. Wreszcie doszłam do jakiegoś strumienia przy którym siedział zamarznięty rybak.
Kolejny sen był praktycznie odzwierciedleniem poprzedniego dnia, tyle, że mocno wyolbrzymionym i zniekształconym.
W trzecim śnie byłam w mieście w którym mieszkam (nie jest to jakaś metropolia), ale tam było wielkości Nowego Yorku, całe było porośnięte dżunglą. Szłam z dużą grupą osób na początku jako niewidoczny obserwator, a potem jako osoba. Na końcu siedziałam na porośniętym trawą moście i patrzyłam na wszystkich z góry.
Czy ktoś ma pomysł co to wszystko może znaczyć? Nie wiem co o tym myśleć bo nigdy wcześniej nie miałam tak realistycznych snów i to jeden po drugim. |
|
|
|