|
Śniło mi się pomieszczenie ze szklanych ścian. Obok można było przejść do pokoi i każdy mógł zobaczyć, co się w nich dzieje, bez wchodzenia do nich. Był stolik naprzeciwko mnie, na którym były przyciski. Nacisnęłam ten z napisem: drugi wymiar. Przeszłam do pokoju, gdzie pojawiła mi się kobieta. Była to starsza pani, z bardzo piegowatą twarzą i zmarszczkami. Opowiadała mi coś, nie pamiętam co, ale budziło to we mnie uczucie radości. Widziałam tylko jej twarz, skupiała całą moją uwagę na sobie, mimo że siedziała na krześle i mogłam się jej całej przyglądnąć. Jej twarz była żółta, ona się śmiała, machała rękoma, potem jej twarz zmieniła się i zrobiła się niezdrowo zielona. Była coraz słabsza, ale nadal opowiadała mi jakąś historię. Byłam zaniepokojona, zaczęłam się zastanawiać, że może ja też mam żółtą lub zieloną twarz. Przyjrzałam się jej, a jej twarz stała się blada i wysuszona, wyostrzona była szczęka i kości policzkowe, wciąż mówiła. Ale ja nie mogłam słuchać, bałam się i wyszłam. Co to może oznaczać? |
|
|
|