|
| Sen z wieloma symbolami byk, samolot, zakonnice... |
|
|
Wysłany: Śro 23:20, 09 Lut 2011 |
|
|
grzesiek_re |
Sennikowy Nowicjusz |
|
|
Dołączył: 09 Lut 2011 |
Posty: 1 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam
Ostanio dużo śnie. Przed wczoraj miałem strasznie dziwny sen. Często śnią mi się rzeczy o których myślałem, widziałem w dzień. Ale ten był zupełnie inny. To więc do rzeczy.
Najpierw miałem kupić byka. Otworzyła się brama jak od stodoły i tam było stado byków. Ale jeden z nich chodził po reszcie. Ja tego byka wybrałem i wyjechałem na nim z tej 'stodoły'. Ale on mnie zrzucił. W tym momencie był piękny silny i umięśniony. Podszedłem do niego i wtedy zmienił się w słabego z jakimiś naroślami. Następnie poszedłem na jakąś łąkę gdzie był tam mój brat! (jestem jedynakiem) i jacyś ludzie co nie są moimi rodzicami ale w śnie byli tak jak ten brat. Nie jest moim bratem ale w śnie był! Ten mój 'brat' miał się żenić tego dnia. Ale stwierdził że polata samolotem. Ja się odwróciłem i zobaczyłem na trawie stojący samolot. nie szykował się do startu ani nie lądował, po prostu stał. Następnie przeniosłem się na podwórko kamienicy (mieszkam w kamienicy). Byłem z rodzicami, wszędzie leżał śnieg. Ojciec poszedł po samochód ale długo nie wracał więc z mamą poszliśmy za nią i okazało się że parking jest (owe podwórko) jest jakieś 3-4 razy większe. Było tam dużo samochodów i wściekałem się że niema gdzie parkować i że zostały zburzone komórki. I że pozwę sąsiadów za to ze je zburzyli.
I TERAZ NAJDZIWNIEJSZA RZECZ TEGO SNU!
Potem znalazłem się na schodach klatki szedłem do domu. I na piętrze (w kamienicy są półpiętra i pietra od których idą korytarze w bok) stał facet co reperował samochód. Ale z ściany wystawał tylko sam przód. Ja wszedłem w korytarz i zaczełem otwierać drzwi. Nie widziałem ale wiedziałem że po schodach idze zakonnica i wiedziałem że ona jest zła osobą, podłą i że niema dobrych zamiarów. Facet co stał na schodach mówił jej że jest zła osoba i nie będzie z nią rozmawiać. Ja już miałem otwarte drzwi i znalazła się obok mnie. Była niska i pulchna, miała szary habit. Chciała wejść do mnie do domu pod pretekstem 'chodzenia po kolędzie'. Ja wiedziałem że nie mogę jej wpuścić do domu. I powiedziałem jej że zaraz wychodzę i nie mam czasu. I jej nie wpuszczę. Ona poszła do sąsiada co mieszka w korytarzu dalej. Ja wszedłem do mieszkania ale zaraz wyszedłem do tego faceta co stał na piętrze bo coś do mnie mówił. Potem pokazywał mi silnik samochodu i gadaliśmy. W czasie rozmowy zauważyłem ze zakonnica wychodzi od sąsiada, szybko chciałem wejść do domu zanim dojdzie do mnie. Ale nie zdążyłem. Zamykając drzwi wsadziłą palce między futrynę a drzwi. I musiałem otworzyć. I ona chciała znowu wejść do mnie do domu. Ale jej nie pozwoliłem. Powiedziałem jej że jest zła kobietą i że jej nie wpuszczę. Wkurzyła się i poszła. Wszedłem do domu i wyjrzałem i zauważyłem że ten facet co stał na pietrze jego twarz zmienia się z męskiej w kobiecą i na głowię pojawia się taka 'czapka'/nakrycie głowy (sory ale nie wiem jak to się nazywa) co noszą zakonnice. Ta 'czapka była niebieska'. Ta twarz uśmiechała się, nie do mnie ale po prostu była uśmiechnięta. I wiedziałem że ona jest dobra osobą.
Szukałem interpretacji w sennikach ale tej zakonnicy jakoś ciężko jest do czegoś do pasować. Jak ktoś mógłby to niech chociaż mi napisze co może znaczyć ta cała akcja z zakonnica i bykiem. Bo to wydaje mi się najważniejsze z całego snu. Z góry wielkie dzięki.
Pozdrawiam |
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|