|
Dzisiaj śniło mi się, że patrzę z okna teściów w mieście Chorzów na balkonie na niebo. Było bardzo zachmurzone, ale nie było deszczu ani wiatru. Z okna jest widok na ulicę Graniczną. Wyszedłem na balkon, gdy zobaczyłem trąbę powietrzną, siejącą zniszczenie wzdłuż tej ulicy i że dopadło jeden samochód z dzieckiem, które w samochodzie przez to wszędzie było rozrzucane. Później ojciec zjechał jakoś z tej ulicy (po udanej próbie uniknięcia wypadku i uderzenia w coś) i swoje dziecko wyciągnął z samochodu, umieszczając je nad kołem samochodu w środk (na nadkolu). Chmury były coraz niżej, także z balkonu wyciągnąwszy rękę, dotknąłem obłoku nade mną z 4 piętra, a ona była bardzo zanieczyszczona jakby piaskiem i słona. Koniec snu. |
|
|
|