Gość |
Wysłany: Czw 8:51, 07 Maj 2009 Temat postu: dwa sny jednej nocy - ich interpretacja pomocy |
|
witam
Chciałabym aby ktoś zinterpretował mój sen.. a właściwie dwa sny...
Pierwsza jego część ..
Urodziłam dziecko a w śnie byłam z moim byłym chłopakiem i to właśnie nasze dziecko... ( sam poród nie śnił mi się tylko właśnie nasze dziecko), a ,że ja urodziłam wywnioskowałam ze swoich słów do mojego byłego chłopaka ( W ŚNIE TERAŹNIEJSZEGO) "widzisz jakie piękne , mówiłam ,że będzie idealne "- i sie przytuliliśmy dziecko rzeczywiście było przepiękne śmiało się ciągle albo spało i miało przepiękne niebieskie oczy no w ogóle sielanka !!... ale ja już nie jestem z tym chłopakiem w ogóle skąd pomysł ,że dziecko nam się urwało??!! rany...
Druga jego część
Jest w ogóle o czym innym... śnił mi się koń , Cudoo !! wesoły , brązowy , o wielkich czarnych oczach , zadbany , rewelacyjny kontakt z ludźmi , dał się głaskać i w ogóle no koń jak z bajki . Jeździłam na nim a miał tylko delikatne matowe siodło bo instruktorka która mi go przedstawiła powiedziała ,że konia bolą inne dodatki.. Miał jeszcze wodze... i jeździłam tak sobie na nim i w pewnym momencie wypadły mi wodze z ręki i instruktorka pouczyła mnie ,że nienależy ich wyciągać w ten sposób co ja.. następnie zeszłam z konia kiedy ona spowrotem zakładała wodze zobaczyłam mojego psa bez smyczy a on uwielbia uciekać !! wystraszyłam się śmiertelnie .. za płotem stała moja siostra więc pytam dlaczego się nim nie zjamuje skoro z nim wyszła.. ona jakby nigdy nic nie odpowiedziała... zapięłam więc psa na smycz i chciałam go gdzieś przywiązać i kiedy znalazłam dobre miejsce- przy brzozie w ostatniej chwili zauważyłam tam szkło i pies mógłby się poranić.. gdy odwiązywałam go jacyś ludzie stali za siatką i coś krzyczeli ... wystraszyłam sie i poszłam szukać innego miejsca .. przywiązałam go jeszcze w innych ale uznałam ,że nie zostawie go tu samego nawet jak jest nieznośny bo uwielba uciekać i lecieć do innych psów.. wracając spowrotem jeździć szłam ( z psem na smyczy) miałam nadzieje ,że siostra sie nim zaopiekuje a ja spokojnie pojeżdże .. niestety zapadł mrok i instruktorka odprowadzała właśnie całą grupe do domu a ja zaczęłam płakać i było mi tak strasznie smutno ,że już nie moge jeździć na tym pięknym koniu ... Masakra |
|